Gengeny...
Na szczytach Mont Everestu
a może jeszcze wyżej
rządzi stado Gengenów
dzieląc nasze życie
Temu damy rude włosy
a ten nich żonę bije
John na prezydenta
Janko niech konie poi
Władimir kołchozy założy
Józef ma wojnę wygrać
coś tutaj nam nie wyszło
wygrał a gułagi stworzył
Gengeny grają w kości
mieszają w kubku nimi
(Bóg nie gra w kości)
co wyrzucili dla ciebie
przekonasz się niebawem,
staniesz tak bez świadomości
nie koniecznie po dobrej stronie
I tak pozostaniesz w marazmie
tego ziemskiego istnienia
Nie zganiaj wszystkiego
na Gengeny...
(B)
Gengeny -Mój twór
Komentarze (5)
A ja myślę, że pisanie komentarzy idzie ci
zdecydowanie lepiej, niż pisanie wierszy. Pewnie te
"gengeny" mają w tm swój udział
W poprzednim wierszu pisałeś, że nie wybaczysz
sobie... A może to nie Twoja wina? Może to sprawka
tych "gengenów" :-))
ciekawie napisany wiersz...chyba gra w kości o nasze
istnienie...byśmy nie poszli w zapomnienie...
Jeżeli coś w życiu nie wyjdzie dobrze jest czasem
obwiniać za to np. takiego Gengena.....
Zgadzam się z konkluzją - ale to takie ludzkie na pech
zwalić i już. Na początku powinno być Mont Everestu