Gładkonosy
dzień się budzi noc odchodzi
czasem sen przychodząc wchodzi
w nasze głowy
myśl dobiega do nas samych
słowa nasze wypuszczane
błądzą same
czas ucieka nam przez palce
jako woda, jako łzy
przecieka
i tylko my sami jesteśmy
tacy sami tacy inni
s a m i
rzeczywistość nasza mała
zmienia się codziennie
pozostawia do życzenia
marzenia nasze marzenia
metody różne mamy
zmieniamy realia zmieniamy
chcemy tak dużo – a mamy niewiele
czy aby na pewno pomogą przyjaciele ?
kalendarz wciąż ten sam
tylko daty inne
konflikty wciąż nowe
silne i mniej silne
w naturze człowieka jest cząstka miłości
cząstka nienawiści gniewu zazdrości
ignorancji żalu bólu i łez
wszystko to w naszej godności jest
być może wiemy o tym doskonale
a może nie wiemy lub nie chcemy wiedzieć
wcale
w zasadzie to sprawą jest każdego z nas
ja nie osądzam – osądzi czas ... *
a jednak jest jakiś strach,
jakiś lęk jakiś mar
jednak nie ma tak by – wszyscy a
jednak nikt
był szczęśliwy ...
bo ... wciąż spływają czyjeś łzy ...
być może twoje, może moje są
wciąż przecież myślę, że to tylko sny
że się obudzę i będzie jak dawniej ...
ale to tylko łzy, me sny
to tylko nadziei nić
nie ma ... nie ma już przeszłości
nic nie będzie takie jakie ja pamiętam
nic ... idzie nowe ... z nowym trza iść
do przyszłości wejść – zamknąć
drzwi
i nie pamiętać – nie pamiętać nic
... ale ja nie umiem – nigdy nie
umiałem
sam na siebie dawno wyrok już spisałem
bo ... jak mam nie pamiętać wszystkich
tamtych lat
nie rozpamiętywać co mi stworzył świat
nie pamiętać tych których kocham wciąż
mimo iż kolejny znów upłynął rok ?
jak mam nie pamiętać tych co mną
gardzili
jak mam sam zapomnieć tych co mnie
zhańbili
jak powiedzieć sobie, że już minął czas
?
czas dzieciństwa mego – światła mego
blask
nie wiem ... i być może kiedyś
ktoś do ucha szeptem powie mi tych słów
kilka ... tych które są jak klucz
daty różne – różni ludzie
karabiny zawsze te same
różne rasy, kultury
ale czołgi z gąsienicami
i nikt nie zapyta się innych
gdzie jest humanitaryzm ?
nikt nie zaprzeczy donośnie
od dawna biznes niemały
... a przecież i ty i ja
ludźmi podobno jesteśmy
człowiekiem – a odbicia dwa
lecz które akurat ty masz ?
które ja ? **
ktoś szeptem mówi, a ja nic nie słyszę
ktoś krzyczy – a ja głuchy jakiś
nic nie wiem, nic nie widzę –
być może to tylko majaki ?
być może usłyszysz me wołanie
zwykłe wołanie zwykłego człowieka
może się stanie lub się nie stanie
cud – nastanie lub obdarowanie
innych jakimś cudem małym
pocałunkiem życia albo śmierci kroplą
wszystko, wszystko już było
już widziałem ...
czas zstąpić na ziemię
czas opuścić ziemię
czas już nadszedł – trzeba żegnać
wszystkich
nie ma już odwrotu – już zapadła
brama
być może ktoś powie, że kocha, być może
a może szeptem wysłowi nadzieję
może błękit nieba na niego się zleje
i oczarowany niebieską krainą
pójdzie ...
pójdę bo czas mój się kończy
gdzieś gładkonosy wzywa mnie do siebie
wszystko co miałem chyba przekazałem
nie wiem co chciałem a czego nie
chciałem
ale, lecz, może
kiedyś ktoś zrozumie – może
dopomoże
może ktoś coś zrobi gdy ja jeszcze tonąc
wyciągałem rękę z diabelskiej topieli
może ... wyciągnie mnie na brzeg
może uratuje z ostatniej kąpieli
a może nie zauważy mnie w ogóle
i sam już tonąc dotknę nogą dna
i jasność spłynie na mą głowę
i będę znów sam ... ***
|Tekst zamknięto * - 2002-04-04 ** - 2002-04-07 *** - 2002-04-08 |
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.