wymyślić sen ...
siedzę znowu i myślę o niczym
sen zamyka oczy, pośród myśli wielu
siedzę i myślę o niczym
a jednak o jakimś mym celu ...
wciąż jakiś lęk pęta się po głowie
wciąż jakiś strach zostawia swój ślad
ja chodzę między ścieżkami wielu
chciałbym swą ścieżkę obrać znów sam
nie wiem gdzie jestem, nie wiem kim
jestem
nic nie jest takie jakie pamiętam
wymyślam sen – dzisiaj może uda
się
obmyślam dziś swój własny sen ...
... a jednak oczy znów pełne łez
jednak zmęczone usta szeptem mówią, że
nie ma innej drogi, nie ma już nadziei
trzeba iść tą drogą która jest przede
mną
kręta, długa, ciężka, kamienista także
może też cierniowa, trudna jakże ...
i tak idę tą drogą lat mych kilkanaście
wywracam się i wstaję, iść próbuję znowu
padam na twarz, ocieram pot i idę
nie wiem gdzie, dokąd, jak długo
gdzie jest cel mej drogi – gdzie jego
granica
gdzie meta wyścigu po życia ulicach
gdzie jest mój półmetek – może już
przebiegłem ?
nie wiem ... nie wiem ...
a noc ucieka szybko z dnia kolejnym
biegiem
i znów próbuję pozbierać myśli
pozbierać lata które już nie wrócą
pozbierać sam siebie i ruszyć znów w
drogę
jeśli jest jeszcze ma droga ...
gdzieś we mgle szukam siebie znów
szukam ciebie – szukam mego snu
chciałbym choć raz wymyślić swój sen
jeden raz – a jednak czasu coraz
mniej
jednak nie mogę – choć bardzo chcę
nie ma ciebie, nie ma mnie
w moim śnie ...
07-08.08.2002
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.