W głowie szumi krew…
Nikogo bardziej nie kochałam
I kochać nie będę
Innej drogi nie znam
I znać nie chcę
Nie szukałam na mapie
Gdzie prowadzi ten szlak
Ale idę nim…
Upada lecz wstaje…
Przewracam się…
Podajesz dłoń…
I choć dom jest daleko
Nie ronię mych łez…
Nie oglądam starych zdjęć
Nie patrzę się za siebie
I nie szukam wczorajszego dnia
Nawet jeśli dziś
nie jest zbyt kolorowo…
Chcę upadać i wstawać…
Nie poddawać się
Nawet gdy jest źle…
Tonąc w łez powodzi
I płonąć z pożądania…
Chce żyć…
Umierać w smutku
I odradzać się w pocałunkach…
Spalać się tak bardzo jak tylko się da
I zrodzić jak feniks z popiołu…
Z Tobą szczęście i smutki
Smakują tak samo…
Smakują jak zakazany owoc
Którego nigdy dość…
I który zachłannie kradniemy
Samemu Bogu…
Upajamy się aż do zatracenia
Każdą tęsknota
I każda grzeszną myślą…
Nie ważne czy boli
Nie ważne, że śmieją się z nas…
I mimo, że cali jesteśmy z ran
To jesteś jedynym środkiem
Który uśmierza ból…
Narkotykiem, który uzależnia
Bardziej niż tlen…
Tylko Tobą umiem oddychać
I w tobie się zatracać…
I nawet kiedy nasze usta milczą
To w głowie szumi krew…
Plączemy się w prostych słowach
Lecz najważniejszy jest sens…
Który mocno ściskamy
W wiecznie splecionych dłoniach…
Komentarze (3)
Piękne oddanie zawarte w wierszu.Ja przeważnie piszę o
miłości także zatraciłam się w Twoim wierszu..
tyle pięknych słów w tym pięknym wyznaniu...
Piękne wyznanie aż bycha uczuciem...tyle słów...