Gołębiarze
No i pora, że zaczynam, jedzie tramwaj
torem stylu
na zakręcie, drużnik klnięciem, zakazuje
dalszej trasy
jakiś fircyś w drugim składzie, ziewa długo
i przeciągle
motorniczy tak swawolnie, dmucha w dłonie,
niosąc młotek
bij pan, wrzeszczy, łeb nastawia, draństwo
jechać nie pozwala
osłupienie, wdarło w szereg, wnet morale
spadło całkiem
jedną nóżkę mając w górze, tańczy pchełka
na kosmykach
a kierowca z przekonaniem, kark nastawia,
mrucząc dzielnie
wnet stylisko zamaszycie, jak nie świśnie w
dzikim pędzie
ale głucho, bez okrzyku, padła biedna,
przez zmiażdzenie
co za głupstwo, drwina jakaś, lepsze losy
są w sit comach
ale co masz na obronę, story telling, ważka
sprawa
jak po zimie, odwilż niosę, muł się wala po
kieszeniach
straszy cera, ziemi kolor, upaćkane, brudne
włosy
jak szelmowski zbir na targu, kopę w
skrzynie z banałami
na co miłość jest ludzkości, poskrywanej w
kręgu sklepów
w jakim celu kroczą dziarsko, prosto szereg
wyrównując
kiedy biedak twarzą wyrżnie w chropowaty,
zimny chodnik
żaden słuczacz, nawet jeśli, gadatliwy jest
z natury
jedną głoską nie zarządzi, aby postój
wymarsz czynił
wolę siedzieć na gargulcu, czasem ślinę
przerzuć w gniewie
ale milczeć, czasem gwizdać, niźli mieć ich
na sumieniu
niechże armia się utworzy, takich maruderów
setki
wdeptać ofiar morze w asfalt, bez pomników
ku pamięci
a na dachach, rośnie wolność, biegnij razem
z banitami
nikt nie każe być na dole, kiedy
społeczeństwo goni
Komentarze (1)
To piękne, że o nich upamiętniłeś pamięć wierszem .
Cóż zwyczajni to byli ludzie, nie będzie pomników .
Polska rzeczy pospolita .