Granice mojego istnienia
Pragnę ciszy spadającego śniegu
gdy wiatr łomocze okiennicami
Pragnę gwaru wokół by życiem wrzało
gdy doskwiera samotność, gdy innych mało
Wołam o ciszę gdy zamykam myśli
przywołując poezję do siebie
Drżę wewnętrznie bojaźnią bierną
wobec chamstwa, bezsilny biernie
Przywołuje ciszę jak przyjaciela
gdy smutek duszy doskwiera
Zaciskam splecione dłonie
wobec nie mocy, pomocy innym
Na przemian proszę o głos natury
gdzie wiatr bawi się w locie z ptakami
Zniewolony hałasem buduję szczelne mury
Proszę o ciszę gdy oboje jesteśmy sami
Pragnę słowa i delikatnego natury
dotykania
jak wahadło zegara dawania i brania
Ustawiam twarz do wiatru by smagał
rozkapryszone myśli w poezje układał
W obu dłoniach trzymam tu cisza , tam
wrzask
zaciskam ciszę w dłoni, drugą otwieram na
wiatr
Wszystko jest w moich rękach tak mnie mam
zataczam wokoło barwne granice swego
istnienia
Autor:slonzok-knipser
Bolesław Zaja
Komentarze (8)
Ciężko o wyciszenie i chwile zadumy w dzisiejszych
czasach, ale warto, bo z tego rodzą się wiersze - jak
u Ciebie. Pozdrawiam :)
Witaj Bolesławie, zgiełku nie pragnęnę, uwielbiam
ciszę może ją w końcu usłyszę , bardo ładny, udany
wiersz, serdecznie pozdrawiam
witaj,ciekawa rozmowa z ciszą tz. z samym sobą,bardzo
udany wiersz,ukłony
Chwile z ciszą! to piękne!
Pozdrawiam serdecznie:)
rozmawiam z ciszą
Wrzask otwieram na wiatr - taki piękny obraz jest w
tym wierszu. I wszechobecna cisza - ukojenie.
Serdeczności.
wiem coś o ciszy bo mi towarzyszy:)
"Wszystko jest w moich rękach tak mnie mam
zataczam wokoło barwne granice swego istnienia " -
święta prawda. Cieplutko pozdrawiam