Granice mojego istnienia
Granice mojego istnienia
Pragnę ciszy spadającego śniegu
gdy wiatr łomocze okiennicami
Pragnę gwaru wokół by życiem wrzało
gdy doskwiera samotność, gdy innych mało
Wołam o ciszę gdy zamykam myśli
przywołując poezję do siebie
Drżę wewnętrznie bojaźnią bierną
wobec chamstwa, bezsilny biernie
Przywołuje ciszę jak przyjaciela
gdy smutek duszy doskwiera
Zaciskam splecione dłonie
wobec nie mocy, pomocy innym
Na przemian proszę o głos natury
gdzie wiatr bawi się w locie z ptakami
Zniewolony hałasem buduję szczelne mury
Proszę o ciszę gdy oboje jesteśmy sami
Pragnę słowa i delikatnego natury
dotykania
jak wahadło zegara dawania i brania
Ustawiam twarz do wiatru by smagał
rozkapryszone myśli w poezje układał
W obu dłoniach trzymam tu cisza , tam
wrzask
zaciskam ciszę w dłoni, drugą otwieram na
wiatr
Wszystko jest w moich rękach tak mnie
mam
zataczam wokoło barwne granice swego
istnienia
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Jutro wigilia Bożego Narodzenia 23 12 2019
Komentarze (7)
Bardzo życiowa refleksja:)
Bolesławie, każdemu takie granice istnienia potrzebne,
są chwile wymagające ciszy...
Wesołych i zdrowych Świąt, błogosławieństwa Bożej
Dzieciny
Zdrowych i
Radosnych
Świąt Bożego Narodzenia :)
Równowaga w życiu jest niezwykle ważna. Zdrowych i
pogodnych Świąt Bożego Narodzenia:)
Bardzo poetycko. Brawa za tytuł. Pogodnych Świąt dla
autora :)
Piękny wiersz.
Ciepłych, pogodnych świąt życzę :)
na duże TAK Bolku -wesołych świąt