Grzech rozpaczy
(na podstawie powieści Stephena Kinga „Cmentaz Zwieżont” )
Idę z Tobą na przeklęta górę w świetle
księżyca.
Jesteś dziś taka cicha moja maleńka i blade
masz lica.
Niosę Ciebie w ramionach , delikatnie jak
białą różę.
Idę dopełnić przeznaczenia tam na Mrocznej
górze.
Tak jest mi zimno. Ty już nie czujesz
chłodu nocy.
Twojego ciała nic nie ogrzeje, nawet setka
kocy.
Może ogień mej miłości obudzi ze snu Twoje
ciało,
A Ty z radością obejmiesz mnie jakby nic
się nie stało
Wstaniesz i iść będziesz, a ja będę szedł
przy Tobie.
Ale najpierw położę Ciebie w nie święconym
grobie.
BÓG! Czemu Ciebie zabrał? Jak mógł to
zrobić?!
Wskrzeszę Ciebie choćbym diabłu miał się
pokłonić!
Oddam Złemu swoja duszę, całą nadzieje i
wiarę...
Zrobię to! Choćbym miał sczeznąć w piekle
za karę...
Cos śledzi mój każdy ruch, każdy gest i
każdy krok!
Złe oczy palą mnie w plecy. Jaki straszny
to wzrok!
On wie! On widzi! On na nas czeka i
obserwuje!
Przeklęty! Wie, że nasze dusze nic od zguby
nie uratuje!
Jego kroki głośnym echem odbijają się w mej
głowie...
A swoja twarz pokaże, jak Bóg koniec świata
zapowie
Coś chce byśmy razem tego świętokradztwa
dokonali
I za życie ziemskie Jemu swoje dusze
oddali!
Więc czule przykrywam Twoje ciało pledem z
kamieni...
I będę czekać, aż od Boga śmierć w Złego
życie się zmieni...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.