Gwiazda moja…
Krótkie chwile, krótki związek,
Zły finału obowiązek.
Na nic zdały się starania,
Głuchy odzew miały zdania…
Kochać przyszło mi samotnie,
Cierpieć mocno, lecz roztropnie…
Miało przecież być wspaniale…
Chciałbym kochać doskonale…
Lecz nie dana jest mi miłość,
Zbyt szlachetna ma poczciwość!
Zbyt uczciwe me zamiary…
Teraz brak mi w siebie wiary…
Może kiedyś ktoś doceni,
Może życie me odmieni…
Morze kochać będzie szczerze,
Może wtedy w to uwierzę…
To są tylko me marzenia,
Które nie są do spełnienia!
To jest tylko ma nadzieja,
Której zdania nie podzielam!!!
Ile razy tak już było??!!
Ile razy mnie raniło??!!
Bólu morze wypłakałem!!
Rzekę smutku przepływałem!
Nie wiem ile razy jeszcze
Będę kochać jakieś dziewczę…
Pewnej nocy to się skończy,
Życie moje się zakończy…
I nikt wtedy nie zapłacze!
Jestem pewien! Zaś zobaczę!
Nikt nie wskrzesi serca mego,
Które żyło dla drugiego!
Wtedy będą się obwiniać,
Będą miłość mą wspominać!
Ale już za późno będzie….
Gwiazda śmierci moja wzejdzie…
Tylko ona na mnie czeka,
Słyszę głos jej już z daleka…
Słyszę głośne jej wołanie!
Mówi do mnie: „Chodź
kochanie…”
I ja również na nią czekam,
Idę do niej, łez nie zwlekam…
W swe ramiona mnie ubiera,
W rajskie zimno już zabiera…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.