Halemba
Góry wysokie z węgla składowane
U podnóża ich familijne domy poukładane
Szara codzienność smogiem ich budzi
Śniadanie do pracy i od żony buzi
Przy wyjściu mówią Szczęść Boże
Może św. Barbara dziś w pracy im pomoże
Są już za bramą i zjazd na poziom
Z nadzieją, że zobaczą jeszcze rodzinny
Dom
Temperatura duża i tlenu jest brak
W ustach się czuje metanu smak
Coś zaiskrzyło i wnet wybuchło
Wszystko dookoła po chwili ucichło
To, co z żelaza to się stopiło
Ludzi po kątach porozrzucało
Teraz już tylko w sercach nadzieja
A św. Barbara życie im odbiera
Każdego roku na Barbórki to się powtarza
Górników wcale to nie przeraża
Każdy zjeżdża i myśli o powrocie
To praca przy węglu nie przy złocie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.