Hallskiego spotkania z Poezją...
Spotkanie siódme:"El Tango" - ostatnie...
Było – jak to mówią – con
pasione,
czyli innymi słowy – namiętnie...
Sala pełna, światła przygaszone,
tuberozy pachnące natrętnie...
Właśnie tango con amor zabrzmiało,
pełne krwistej purpury gorącej,
i wnet jak tornado nas porwało...
A Poezji oczy gorejące
i jej ciało w rytm tanga niesione,
nieprzytomnie pragnące zbliżenia,
jak do pocałunku rozchylone
usta, obietnica zatracenia...
Kiedy nas synkopy tanga zwarły
w jedno ciało, upojnie złączeni
płynęliśmy, jak na wietrze żagle,
jak motyle, nie tykając ziemi...
A jej piersi do mnie przytulone,
a jej biodra, bajecznie zmysłowe,
a jej uda smukłe, oplecione
wokół moich, jak pnącza bluszczowe...
...Misza, mogę tańczyć tak do rana...
ale popatrz, późna już godzina,
a ja jestem w tobie... zakochana...
nie jak Muza, ale jak dziewczyna...
Pragnę usnąć dziś w twoich ramionach,
ale przedtem podaruj mi siebie...
Taka była ta podróż szalona,
której właśnie streściłem Wam przebieg...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.