Harpia
Ukochanej HARPII żywiącej sie dawaną jej miłością i zadawanym przez nią cierpieniem.
Niezabliźnione jeszcze rany
Pazurami kłamstwa i obojętności
rozdarłaś
Z szyderczym uśmiechem na ustach
Z ogniem rozkoszy w oczach sól doń
sypałaś
Stałaś tak nademną śmiejąc się w głos
Patrzałaś jak wije się w cierpienia
agonii
Powtarzając słodkie słowa swych kłamstw
Dosypywałaś soli do mych ran
Rozkoszujesz się mym cierpieniem
Mój ból Cię do rozpuku bawi
Stoisz nademną sycąc się mym bólem
Tak jak wcześniej syciłaś się ma
miłością
A serce me głupie i naiwne
Choć krwawi śmiertelnie ranione
Choć już dech ostatni zeń uchodzi
Wciąż kocha Cię jak szalone...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.