Hen , za górą...
W moim świecie nikt się nie spieszy,
kalendarze nie są potrzebne,
pory roku same przechodzą,
bo nastroje bywają zmienne.
Słońce świeci zawsze zza chmury
i opala wszystkich z umiarem,
czasem deszczyk spanie na ziemię,
delikatnie, nigdy za karę.
Nie ma miast gwarnych,tylko wioski,
jednym słowem w zgodzie z naturą,
jedni rodza się, drudzy idą
by zobaczyć, co jest za górą.
A ta góra szczyt chowa w chmurach,
trzeba nieźle forsować nogi,
kto już zaczął swoją wędrówkę,
ma nadzieję spotkać się z Bogiem.
Wielu poszło i słuch zaginął,
wiadomości nie dali żadnej,
co zostaje, samemu sprawdzić,
czy faktycznie za górą ładniej.
Komentarze (9)
Nigdy nie wspinałem się po górach, ale mówią, że
"nigdy nie mów nigdy"
bardzo życiowe...
Bardzo ciekawie i życiowo napisane;)
Jak pięknie rozczesałaś wiersz;)
Ci co poszli nie powiedzą,
pewnie za tą górą siedzą,
bo tam dzieją się wciąż czary,
a dzień nigdy nie jest szary... :):):)
Ładny wiersz :)
A za górą, jakby cicho,
z tego Beja, też tam piszą.
Pozdrawiam Fryzjerko, najwyższa góra świata, ale jakże
łatwa do zdobycia.
Lub ię takie dopieszczone wiersze z jasnym przełaniem.
Bardzo ładny, ciekawy wiersz.