O Hipolicie i o złotej rybce
złowił przez przypadek
hipcio złotą rybkę
bardzo się ucieszył
ze sto życzeń miał
jak mi trzech nie spełnisz
wolności nie zwrócę
zagroził Hipolit
ogromny jak staw
przerażona rybka
w miejscu oniemiała
płetwy jej zastygły
głos ze strachu drży
choć bym bardzo chciała
spełnić mogę jedno
przykro mi - recesja
nie bądź na mnie zły
hipek zaskoczony
drapie się po głowie
które z pragnień wybrać
co od życia wziąć
minęła minuta
minęła godzina
przeszła ta następna
przyszedł nowy dzień
wtem wybuchnął triumf
chcę być baletnicą
wykrzyknął szczęśliwy
ale szybko ścierpł
ta co miała spełnić
od dawna nieżywa
odeszła jak szczęście
które mógłby mieć
szczęścia nie wyłowisz
samo Ciebie znajdzie
ale gdy je spotkasz
bądź bardzo ostrożny
trzeba pielęgnować
otrzymane dary
by nie stracić szansy
tak jak ów Hipolit
Komentarze (4)
nie wiem dlaczego mnie rozbawił Twój wiersz , może ta
baletnica w ośmiomilowych butach :)
miło się zrobiło, i nie warto w kącie czekać aż
przyjdzie to wszystko . Pozdrawaim
Swietna bajka dla doroslych z moralem...pozdrawiam
Prawdziwe słowa. Szczęścia się nie złowi i trzeba
pielęgnować:))