Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Historia nienawiści

Gorycz dni wypełnia każdy mój tydzień
Żal tygodni wypełnia każdy miesiąc
Nieufność miesięcy wypełnia cały rok
Nienawiść od lat wypełnia me życie...
Poprzez mrok, poprzez mgłę
Podążam tą ciernistą ścieżką
Każdy krok przynosi ból
Gdy widzę, że jestem sam
Odizolowany, na uboczu, no i dobrze
Na cóż mi pomoc innych?
Co jest złego w tej drodze?
Przecież samotność nie jest zła...
Sam jedyny w mym obłędzie trwam
Pomoc innych nie jest mi potrzebna
Bo w końcu co jest w tym złego?
Tyle razy próbowałem zmienić świat
Tyle razy miałem coś do przekazania
Tyle razy się zawiodłem
Już wiele razy mój głos nie został dosłyszany
Już nie będę krzyczał
Gdy będzie potrzeba to odejdę
W swój idealny, nierealny świat...
Jak znaleźć sens?
Jak znaleźć powód?
Jak znaleźć cel?
Jak znaleźć to coś
Co sprawia, że dalej trwam?
Jak znaleźć koniec?
Jak znaleźć przyczynę?
Jak znaleźć morał?
Jak znaleźć szczęście
Gdy nie chcesz go szukać?
Lecz jak można chcieć go szukać
Gdy nie widzisz nadziei?
W tym zepsutym, znienawidzonym świecie
Przeżywam kolejne okrutne chwile
Godzina po godzinie, dzień po dniu...
Czyż radość nie powinna być w nas?
Gdzieś w głębi skryta, lekko niedostępna
Lecz realna i osiągalna...
Jakie ścieżki do niej prowadzą?
Gdzie jest drogowskaz, który by mnie poprowadził?
Tyle razy próbowałem zmienić świat
Tyle razy miałem coś do przekazania
Tyle razy się zawiodłem
Już wiele razy mój głos nie został dosłyszany
Ale czemu?
Czyż nie mam racji?
Odejdę w cieniu, na ubocze
W swój idealny, nierealny świat
Mój jedyny, taki piękny
Trwający tylko we śnie
Na samotnej wyspie będę trwał
Bo na cóż mi ta cała reszta
Znienawidzona masa szarości
Zatrute sępy, czyhające na moje potknięcie
Będę z dala od tego świata
Kipiącego gniewem, ociekającego kroplami pustki
Ja się nie zmienię, nie dostosuję
Mam swoje zdanie, które cenię
Swoją idealogię, której jestem wierny
Jak Tristan swej Izoldzie,
Jak Romeo swej Julii...
Nie zmienię się, choćby palił się świat
Choćby miało runąć niebo...
Bo nie umiem, bo nie chcę, bo po co?
Szczęście nie jest mym domem
Nie mam w nim schronienia
Te mosty zostały doszczętnie spalone...
I nie jest mi żal, nauczyłem się nie rozpaczać
Bo to nie ma sensu, bo po co?
To okrutne uczucie
Zimne niczym stal
Raniące jak ostrze noża
Już mi nie doskwiera
Już mi nie przeszkadza
Nauczyłem się z nim żyć
Ja gniewny pod osłoną nienawiści...
Tyle razy próbowałem zmienić świat
Tyle razy miałem coś do przekazania
Tyle razy się zawiodłem
Już wiele razy mój głos nie został dosłyszany
Taki już los
Taka już jest ta smutna historia nienawiści
Więc odchodzę w swój idealny, nierealny świat...

autor

Abaddon88

Dodano: 2006-07-14 09:45:44
Ten wiersz przeczytano 486 razy
Oddanych głosów: 4
Rodzaj Biały Klimat Wrogi Tematyka Życie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (0)

Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »