Historia upadłego anioła
Ku pamięci Elwiry (+17.01.2006r.)
Idę przez miasto,
Spoglądam na ludzi,
przypadkowych przechodniów,
obcych, nic nieznaczących...
I nagle spośród szarych twarzy
wyłaniasz się TY...
Czuję jak moje serce zaczyna bić
mocniej i szybciej...
Ale nie jesteś sam...
Obok Ciebie jakaś istota.
Blond włosy, niebieskie oczy
i z Tobą razem kroczy...
Spoglądasz na nią czule,
mówisz "kocham", całujesz...
Ból przeszywa moje ciało,
ból- uczuciowy,
ból złamanego serca....
Wracam do domu...
Nie mogłam dłużej znieść
tego widoku...
Zbyt wiele wspomnień...
słów...
gestów...
Zaczynam myśleć dlaczego
jestem gorsza niż ona.
Zaczynam siebie nienawidzieć...
Idę do łazienki...
Sięgam po moją jedyną
przyjaciółkę,
tylko ona na mnie czeka,
ŻYLETKA...
i tnę się, bo nie mogę już tak
dłużej, wolę ból fizyczny
niż ten uczuciowy,
i tnę się, bo Cię kocham,
a Ty wolisz inną...
i tnę się, bo siebie nienawidzę,
i tnę się, bo tego wszystkiego się
wstydzę,
że jestem,
że czuję,
że się tnę,
że kocham Cię...
głębiej i głębiej...
Aż w końcu padam na zimną
posadzkę,
sama ze swoją przyjaciółką,
tylko Ciebie mam, żyletko...
To Ty mi najbadziej pomogłaś-
odebrałaś mi życie,
teraz jestem upadłym aniołem
dzięki Tobie....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.