hukłon
taniec gęstego obłąkania
brzytwą ozdabia ciemność obłoków
stężone pokłony dębów i grabów
padają na korony przez okno
dla zastraszenia podeszw
i ja składam hołd
nocy wymazanej co już nigdy
nie zapuka do mojego ciała
róże zdziczały w twardości kolców
płatki oddały głodnej ziemi
lato umiera aż pachnie
groźbą zimy na nic
upadłe twarze drzew i świerszczy
przyczai się czas wymierania motyli
szaleje piękno trzaskających ukłonów
tak ulotne dla gołębia
skołowanego wichurą
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.