Ida
Ida
przeczesuje włosy
cienkie pasma mgły rozrzedzonej wiatrem
wplata w nie chrabąszcze i ćmy
cieniuje kolory zarysami brył
znajdujących się zbyt blisko by je
zignorować
za daleko by odkryć tajemnice
nie podchodzi do okien a jednak wie
tafla którą zwykła marszczyć nagim
ciałem
porosła tatarakiem i rzęślą
coraz trudniej odnaleźć brzeg
ale ramiona ma silne
zmysły wyostrzone jak u ptaka
oswojona ziemia zawsze pod nogami
tak się odchodzi albo wraca
jeszcze odróżnia noce od dni
które coraz trudniej nazwać
dlatego każdy jest niedzielą
w niedzielę Ida rozczesuje włosy
cienkie pasma mgły rozrzedzonej wiatrem
nawija na papiloty nigdy nie skończoną
myśl
bez początku który dawno się rozszedł
Komentarze (5)
witaj
pomimo smutku
czytam ponownie
bo jest w Twoich myślach zapisanych - przesłanie
serdeczności
ja to już się nie odzywam, bo przy czytaniu Twoich
wierszy odejmuje mi mowę...
pozdrowienia serdeczne
Piękny i smutny Alzheimerem wiersz.
Pozdrawiam serdecznie.
Za Jazkółką.
Pozdrawiam.
Prze-wiersz.
Powinien mieć dopisek: delektowac się po/woli.
:-)
Pozdrawiam serdecznie