Idż już...
Widzę, że masz mnie już dość,
wychodzisz coraz częściej, trzaskając
drzwiami,
dłonie zaciskasz w pięści,
twarz wykrzywiona grymasami
Może to do niej ciągle chodzisz
a do mnie tylko wracasz,
przecież te wczorajsze perfumy to nie był
mój zapach
Więc kiedy odejdziesz,
nie bedzie szarpaniny i szlochu,
nie będę cię zatrzymywać,
idż i nie wracaj nigdy
ja swoje łzy będę ukrywać,
nie pozwolę zajrzeć do mego wnętrza,
lecz kiedyś znowu stanę na nogi,
o jednego idiotę mądrzejsza...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.