Idziemy przepełnieni blaskiem dumy
Idziemy przepełnieni blaskiem dumy,
Niby najtęższe świata rozumy.
W wielkiej pogoni na sam szczyt,
By się dowiedzieć, że nie ma tam nic.
Gubiąc po drodze wszelkie wartości,
Marniejemy z braku miłości.
Bez szacunku, wiary i nadziei,
Usychamy jak drzewo bez korzeni.
Biegniemy, bo wciąż coś goni nas,
Zapominając jak cenny jest czas.
W osamotnieniu pustej drogi,
Byle dalej – choć sił nie mają już nogi.
Z wielkich mas drwiąc na twarzy miną,
Już nie znajdziemy chwil, które zaginą.
I żadne dobra tego świata,
Nie wrócą zapomnianych oczu brata.
Na piedestale bożków złotych,
Poumieramy gdzieś z suchoty.
To my z XXI wieku.
Może już czas, byś obudził się
człowieku…
Komentarze (6)
Apud Spoks. Mów po imieniu, a nie po nazwisku. Czy to
jest jasne?!
Panu K.Kaniewskiemu chyba paluszek się omsknął na
klawiaturze i nie pokazało się słówko "nie". Chyba,że
za poezję uważa on rymy gramatyczne
(częstochowskie)takie,jak:
świata-brata,wieku-człowieku,zginą-miną i t.p.
Ku przestrodze. Pozdrawiam
Kolejny dzisiaj wiersz z nielicznej tutaj grupy, który
pokazuje jak powinno pisać się poezję. Dobrze dobrane
poetyckie przyprawy i wiersz staje się super.
Super się czyta! Ogromny +
Potwornie wstrząsające,aż się nieco spociłam z
wrażenia. I te boskie rymy! Toteż cieplutko
pozdrawiam!