Iluminacja
K...nie...
Krem....(?)
Kremowe b-laski atmosfera ooniesienia
Białe statki....tekturowe jak w mojej
glowie zwoje...
Wewnetrzengo przeczyszenia...
Pocisk zatrzymal sie w zachwycie
Nad chwila gdy skosztuje krwi
Spusty tysięcy nienagannych
Zdarzen przemowily
Demagogia wojen umarzenionych slow
Co za lotos w mojej glowie....
Zaiskrzyl skrecona spirala
Lancuchem byl a teraz kolem
Z kwadratowym ogonem
Kreslnal, zahaczyl i zabil
Moje sprzeciwienie
I zobaczylem w glorii i chwale
Aniola co mial na twarzy
Wypisane literami znamion
Tylu setek klamstw
Oto pieczec i oto ta pieczec zlamana
Upilem go.....coz mialem robic by nie
Wypuscic spomiedzy palcy
Za skrzydla go zlapalem, pyl juz opadl
Piorami zascielil mi kark
Ukradlem mu Czas wiec zbawilem
Samolubnie swiat.....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.