Imię, jak wyrzuty.
Tyle róż mi wpadło przez otwarte okno,
czy to ja powtarzam to imię bezwiednie,
blade są, zwiędnięte tęsknotą stokrotną,
a od nich powietrze mgłą na szybach
blednie.
Jak grzechy zrzucone przez szczerą
modlitwę
spadają na miejsca skażone dotykiem,
jak z dni niepogody godziny obrzydłe,
już miały nie wracać, a wróciły
wszystkie.
Cisza, tylko róże kłują nim uwiędną,
mój smutek niebieski od patrzenia w
niebo,
otwarty jak ogon krzyczącego pawia,
zamknięty jak pokój bez światła
dziennego.
Pozbieram te róże, włożę do wazonu,
zgniją, nawet w wodzie, lecz przynajmniej w
domu.
Komentarze (7)
Tak pięknie o "kwiatach" może mówić jedynie
"ogrodnik". Jakbyś malował obraz...Brawa na stojąco
Samotnosc i roze. Pieknie napisany wiersz
Bardzo mi sie podoba.
Piękny wiersz bo miłość jest dalej w sercu jak róże co
nigdy nie zwiędną bo do domu niech w wodzie
przetrwają Piękny język romantyzmu i porównania
namalowane ze smakiem Bardzo dobry Na tak!
Wspaniały wiersz! Samotnosć jak roże...Romantycznie
się zrobiło...
Jest pan pewien, że ten wiersz napisał pan za tydzień?
:):):)
Widać artystyczną ,wrażliwą duszę Autora,namalował
piękny obraz.Ostatecznie można by te róże
zasuszyć...:)
Samotność jak te róże... kuje i nieprzyjemna jest.
Lecz czasem potrzebna. I doceń to, przyjacielu.
Pozdrawiam.