Imperata
Marsz stopom, kobietom i mękom w
szeregu!
Choć zmienni, idziemy na bój.
Na śniegu są ślady i chrzęszczą na
śniegu
te ślady jak much dziwny rój.
Marsz! Szlakiem wesołym, tanecznym,
zmęczonym,
choć krew im na uszach wydzwania.
Marsz sławy, ku chwale, snom
błogosławionym,
Snom tkanym z ich lęków spotkania.
Nie złamie się szyk, gdy pójdzie ktoś w
górę;
nikt w bok przed złą lufą nie skoczy.
Dziś każdy w szeregu spogląda na chmurę,
co w niebie spojrzenia jednoczy.
No dalej! Niespiesznie, a jednak tak
szybko,
Zaiste gdzieś wielka nadzieja;
no dalej! Nieznacznie coś było i znikło,
To w wojsku był duch kaznodzieja.
Gdzie osa nie śpiewa, a ważka nie lata,
Krzyżują się cele i głosy.
Nie każdy ma szansę rozpoznać w tym
brata,
Kto przeżył wśród nich swoje losy.
Marsz chwale! Marsz pieśniom! Marsz siłom
odwiecznym!
Marsz tryumfie i wielkiej epoce!
Nieznacznie wygląda ich pogląd
waleczny…
Patrz – oczy. Te oczy choć doceń.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.