Inny brat mój
a on jechał i jechał i wcale go widać nie było lecz wiedziałem!
I znów jesteś mimo, że cię nie wołałem.
Stoisz przygarbiony, liczysz na palcach.
Wychudłe twe dłonie, poskręcane i suche
miętolisz ciągle, lecz wcale nienerwowo.
Szorstki twój oddech przypomina wiele.
Tango w twych myślach, niepogodzony
taniec wirujący, skończyć go nie można.
Sine to spojrzenie metalem dzwięczy i
kapie mi na ramię kroplami ołowiu.
Może to i dobrze, że nie dałem ci
mienia.
Jak w starych i podłych piosenkach,
w których refren to tylko jeszcze jedno
kłamsto, tak ty masz tylko jedno
znaczenie.
Bym wiedział zawsze, że nie jestem zły.
Bym pamiętał o strachu milczenia.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.