Intymność bez zbędnych fraz
gdy czas przeciąga struny,
garnę się do płomieni nie gaszonych
złym gestem, rozkwitam w sumie opadów,
zmieniam się, na jesień i rodzę, w
oczach,
ludzkich od początku, albo od korzeni.
kształtują mnie dłonie, nadające tempo,
usta zapowiadające rozkosz i adrenalina,
która skacze jak powinna, kiedy bierzesz
mnie
szeptem i przemycasz w ciszę,
intymnie, na prostą.
noc na palcach wchodzi do pokoju
przez okno, opiera się o krawędź stołu
i łapie refleksy spod uchylonych powiek.
patrzy jak zastygamy w swoich ramionach,
ożywając od środka.
krew łączy, w swojej naturze.
unosi w chwile, które wystarczają nam
za słowa.
Komentarze (4)
ciekawie przedstawiasz intymność
zauroczyły mnie szczególnie dwie ostatnie zwrotki...
Miły wiersz, daję +...........
Z wielką przyjemnością zajrzałam w Twoją
"Intymność...". Piękny wiersz