Ironia
Uciekałam od tego, co ogranicza,
czego nie można ogarnąć.
Nie chciałam biegać boso jak biedna,
mieć tasiemkę czerwieni na gardle.
Złapałeś mnie z zaskoczenia,
nie chciałeś puścić a szkoda.
Choć się wyrywałam i klęłam,
trzymałeś mnie siłą w ramionach.
Spojrzałam w brąz Twej rozpaczy
i oszalałam z zachwytu tą chwilą.
Tobie ubyło pragnienia,
mi wprost przeciwnie, przybyło.
Komentarze (5)
ooo... ciekawie, przewrotnie, interesująco
Witaj - bardzo ciekawie opisana milosc i zapewne nie
obojetna skoro partner zdazyl klopnäc, a Tobie
wezbralo to co jemu ubylo, no ale straty tez musza
byc. Pozdrawiam Swiatecznie
Z dużą wyobraźnią wyrażasz się o miłości. Pokazujesz
ciekawe jej oblicze. Jest ona różna, nie zawsze taka
jaką chcielibyśmy aby była. Jednak zawsze będziemy do
niej podążać. Pozdrawiam:)
jest w wierszu chemia ładnie +
Bo w tym właśnie jest ambaras...
Ale żeby aż kląć..?