A ja przecież Cię kocham...
Gdy ranisz serce, ranisz i duszę...
Kiedy światło Twe niezgrabnie chłonęłem
Kiedy radość z Twoich oczu spływała na
mnie
I tak zwiewna Twa postać
Ja stałem obok z poczuciem winy, że coś
komuś kradnę
Snułem plany nie zadając pytań
Toń mych marzeń obdzielała wszystkie
oceany
Uczucie, które rozkwitło tak
niespodziewanie
Zaskoczeni jego mocą trzymaliśmy się
kłujących wokół darnii
Teraz, kiedy stają jak oręż, zaprawione w
boju chorągwie-życiowe problemy
Cofasz się krocząc ścieżką niepewnych
deklaracji
Burząc me marzenia, sprowadzając na ziemię
mą fascynację
Nie widzisz nawet jak broczy me serce,
zadajesz ból nie patrząc gdzie padają
razy
A ja przecież Cię kocham...
..., brak zdecydowania jak grad niespełnienia.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.