Jabłoń
Razu pewnego co żem w myślach zbłądził;
A wiatr letni daleko ponad chmury mnie
zaniósł,
Tak iż zobaczyłem świat cały z oddali;
Gdzie jedni jedli, a drudzy pracowali,
Inni zaś niczym się nie przejmowali...
I była jabłoń owoców obfita,
Lecz jadła z niej tylko mała świta.
Choć wzrostu i rozumem niska,
To owoc rwała, i napełniała brzuszyska!
I byli inni co owocem jabłoni podzielić się
chcieli,
Lecz polegli, zgineli.
I tak zawsze w świecie już będzie,
Póki ten co jabłoni nie zasadził;
Spraw w swoje ręce nie weźmie.
Komentarze (2)
nic samo się nie stworzy... Musimy pomóc w tym
działaniu...Ale czy warto?? czy warto walczyć i starać
się skoro i tak wszystko zostanie nam odebrane jeśli
nie przez ludzi to przez śmierć...
popraw błędy trzecia zwrotka ostatni wers powinno być
zgineli a nie zginęli i w czwartej w pierwszym wersie
powinno być w świecie a nie "w święcie" nie wiem czy
dobrze odczytałam ale ja uważam że powinno być tak