Jad
Jak długo mam jeszcze czekać...
wyssę krew ze śmierci twej jadu
pomogę ci, gdyż toniesz bez ładu
ślepym chcesz zostać, lecz widzisz zbyt
dobrze
nie będę cie błagać, choć temu bliskam
zakląłeś me myśli, marzenia, pragnienia
lecz sam w swym jadzie obracasz swe
kości
by zwykłej, najczystszej nie dostrzec
miłości
któż ci ja wskażę, wszakże ona blisko
czemu nie chcesz pozwolić swym myślom
popłynąć
hamujesz ból, strach i rozsadek?
wiecznością nie jestem i w wieczność się
nie obrócę
rozpatrz ma prośbę, katorgę twa skrócę
skąd u mnie ta pewność?
u mnie same i pytania
lecz pewność mam jedna, ze żyć chce w
radości
szczęściu, spełnieniu, przede wszystkim
miłości
jedynie ty mi to możesz dać, a możne i
jeszcze więcej
tylko ten jad felerny, który wbija się i w
me serce
razem z krwią, po mym ciele obiega
zapomnieć nie pozwala o bólu istnienia
czemu jest łatwiej ranić a nie cieszyć
podaruj mi cierpliwość, a nie będę się
peszyć
by trwać w letargu, patrzeć na jej jad
by w końcu wyssać go, i zaprowadzić ład
.. by być w pełni szczęśliwa?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.