Jak
skrzywdzony ptak
wyjęty z sideł
trzepoczę skrzydłami
opadając z sił
początek dnia stał się
snem niewłaściwym
głos zawisł w powietrzu
nie odróżniając dobra od zła
słowa niczym wiązki drewna
zamieniły się w kamienie węgielne
wczoraj były diamentem
dziś pyłem węglowym
nagle łagodny powiew
wyzwolił drzemiący potencjał
radość zabuzowała pod skórą
nadeszła upragniona noc
autor
Czatinka
Dodano: 2009-08-18 11:51:39
Ten wiersz przeczytano 810 razy
Oddanych głosów: 20
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (21)
Czy jest wiersz na beju pod którym nie zostawiłaś
komentarza??? Wiersz nic szczególnego.
a jednak optymistyczne zakończenie...ten ptak wyjęty z
sideł kojarzył mi się bardzo smutno
ten utwór to fajny szkic ...można z niego zrobić
naprawdę ładny kawałek wiersza...zachęcam i
pozdrawiam:)
nadzieja nam musi towarzyszyć...
Niby optymistyczne zakończenie, ale noc kojarzy mi się
z małą śmiercią, jakby niebytem. Reasumując wiersz
podoba mi się. Zastanawiam się nad pisownią
zabuzowała. Warto byłoby gdzieś sprawdzić, miłych
następnych dni :)
Nadzieja na lepsze jutro?