Jak gleboka jest twoja milosc...
Dla ciebie moja milosci...!
Ujrzalem ciebie ze zmierzchem i okryci
noca
Siedzielismy tuz obok pochlonieci
rozmowa
Blask swiecy oswietlal twoje szare oczy
Twoj glos lagodny do mnie zaledwie
docieral
Stan milej blogosci juz mnie oniesmielal
Przyjemny dotyk wyciagnietej reki...!
Byl taki lagodny, przepelniony
cieplem...!
Olsniony toba mowilem powoli
Poczulem, ze obraz twojego uroku
Latwo calkowicie na stale mnie
zniewolil
Przyjdz do mnie z powiewem cieplego
wiatru
Oddaj mi siebie, zmien moje marzenia
W najskrytsze mysli, milosne uniesienia
Przytul, obejmij, i mocno pocaluj...!
Przytul do serca, badz juz teraz ze mna
Zostan na troche...!
Na kilka dni, na miesiac, moze do
jesieni?
Do polskiej mroznej zimy...?
Albo do pachnacej wiosny...?
Lub do przyszlego slonecznego lata...?
Kiedy mnie pokochasz zostan wiec na
dluzej...!
Juz moze na zawsze, moja milosci...!
Marius
Komentarze (4)
Kiedy prosi małe serce
Dasz mu szczęście?
Kiedy korzy biała Dusza
Czy pozwolisz spokój ruszać?
Pójdziesz swoją nową drogą
Choć daleka , po zakrętach
Dolinami, gdzie ścieżyny
Wiodą do niej...Twej dziewczyny
Idź, bo woła, zagubiona
Na samotnych nieboskłonach
I pokochaj...ale szczerze
Ja w Twą miłość....zawsze wierzę.
zygi ma rację, wylewny i romatyczny lecz w tym
miłosnym uniesieniu zapomniałeś o formie i budowie,
a może ku zadośćuczynienu nadrobisz to w ...
Chciałoby się cos jeszcze dopowiedzieć... Jakieś słowo
klucz na koniec... hmm... jakiś epitet... zaskakujący
albo całkiem prosty... ale czegoś mi tam brakuje(ale
to bardzo subiektywne odczucie więc się nie przejmój).
zostawiam głosik bo podoba mi się ;)
Ciekawy wiersz tylko trochę budowa jest nie taka jak
powinna