Jak w kołysce
Miarowo, delikatnie, po cichu,
Zamknij moje oczy;
Ukołysz mój oddech,
Bo przecież jest taki niespokojny.
Zrób coś głupiego,
Nawet najgłupszego na świecie,
Żeby mnie rozśmieszyć.
Przytul mnie,
By ukoić znękane serduszko.
Weź cokolwiek,
By otrzeć moje łzy.
Proszę, nie pozwól mi w nich utonąć...!
Pozwól mi wierzyć, że właśnie tam,
Na wschodzie,
Teraz wstaje słońce,
I ześle mi dobrotliwe promienie,
Które oświetlą mą twarz
I wysuszą łzy.
Daj wierzyć, że nie wszyscy są podli...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.