jak liść
Mówię znam ten świat.
Pragnę go znać...
a jednak wciąż to nie ja
odkrywam jego zalety
kolorem jesieni malowane serca
szarością dni kierowane spojrzenia
i te jakże niebanalne zmartwienia
dręczące mnie co świt
Drżę...
bo każde drżenie napawa mnie tchnieniem
liści jesiennych smaganych wiatrem
jakże odważnych i biernych zarazem
czym zatem jest liść?
a czym ja jestem?
Komentarze (1)
witaj, interesujący wiersz, choć się wydaje
że nie, ale tomy odkrywamy każdy zień, każdy rok i
lata i zmiany w nich zachodzące.
musimy sprostać tym zmianom stad nasze trudy i
zmartwienia. koi nas piękno tego świta. pozdrawiam.