JAK MATKA
w listopadową noc wróciłam od bliskich
z odległych cmentarzy
trzymając w ręce klucze
nie weszłam do mieszkania
poczułam gaz na klatce
i czułam
że zbliża się koniec życia dla wszystkich
zapukałam do drzwi z numerem 6
zgasło światło
pukać przestałam
strach przytulił mnie do ściany
coraz mocniej kołatało moje serce
dźwięk klucza w drzwiach sąsiadów
zabrzmiał jak śpiew słowika
w progu stanęła kobieta
bez słów odkryła zagrożenie
sprowadziła służby ratunkowe
a na okres trwogi przygarnęła wszystkich
mnie
tuliła jak matka
SĄSIADKA
Komentarze (23)
Nie da ci ojciec ani matka, to co może dać sąsiadka.
Wzruszyłam się:) Fajna sąsiadka. Pozdrawiam.
Taka sąsiadka to skarb
często sąsiedztwo to garb...+++
Pozdrawiam.
wzruszające słowa..
witam:) dobrze,że to wszystko tak się skończyło by
wygladało bardzo groźnie
pozdrawiam serdecznie:)
Ciekawe opowiadanie. Z końcowych wersów powiało
optymizmem. Pozdrawiam.
Bardzo wymowny wiersz.Pozdrawiam:)
Szczery, prawdziwy i bardzo wymowny wiersz!!!