Jak mogę pomóc sobie sam...
Jak sobie pomóc mogę sam,
Nie wiem czy radę temu dam.
Nie jestem typem męczennika,
Który po walce czasem znika.
Choćbym umartwiał własne ciało,
To ciągle mi dostojeństw mało.
Tak pragnę zostać namaszczony,
I na ołtarze wyniesiony.
Choćbym ćwiartował własne członki,
To nerwy wezmę swe w postronki.
Tak pragnę zostać namaszczony,
I na ołtarze wyniesiony.
Ja mogę pomóc sobie sam,
Cichą nadzieję zawsze mam.
Nie jestem typem męczennika,
Który po walce zawsze znika.
Choćbym połamał wszystkie kości,
Potem rozrzucił je na strony.
Nie znajdę w czynie tym radości,
Chcę na ołtarze być niesiony.
Choćbym część głowy oddał sprawie,
To się zwyczajnie sam zniesławię.
Nie znajdę w czynie tym natchnienia,
Co mi po takich snu istnieniach.
Komentarze (1)
Matka Boska Częstochowska byłaby zadowolona z takiej
częstochowszczyzny. Wszystko jakby próbowało być
modlitwą, każda zwrotka nawiązywała do zdanka z Biblii
,,Lecz choćbym kroczył ciemną doliną zła się nie
ulęknę". Tak można mnożyć w nieskończoność, aż do
komicznej przesadny, np ,,Lecz choćbym miał rowerem
jeździć- matiza nie kupię!" :)( Tylko po co?
NO CHYBA ZE TEN TEKST TO PARODIA podobnego zadęcia.