Jak mogłem...
Nerwy wymknęły się spod kontroli
Dłonie w swego drżenia niewoli
Umysł kolejnym błędem zbrudzony
Każdy z policzków łzami splamiony
Życie jest okrutne,głupotą wiedzione
Zranione serce łka rozgoryczone
Rodziny mej wiarę zabijam bezlitośnie
Zawsze po fakcie przepraszając żałośnie
Żal za grzechy nie zniknie już nigdy
Ze świadomości nie zmyję twej krzywdy
Wbity w me myśli bólu potwór
Bezlitośnie rozlewa bezradności roztwór
Pragnienie zmiany - jedno z największych
Miłość ma do was - ta z najpiękniejszych
Serce me dla was jedynie bije
Wasz ból dla mnie jak pętla na szyję.
...łatwiej jest zranić niż zapracować na wybaczenie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.