Jak pies..
Do...
Jak ten pies z przytułku,
choć wierny, oddany,
ale zbyt łatwy, za stary,
nie takiegoś chciał...
Choć emanuje miłością
w każdym swym merdaniu,
choć Ci przynosi kapcie,
pewnie pchłę gdzieś ma...
I z pewnością ma wady
jeszcze nie odkryte,
lecz jak dobrze poszukasz,
zaraz znajdziesz coś...
O, patrz! Tak dziwnie spojrzał!
Ogon źle ułożył!
Krzywo postawił kapcie!
Źle połozył kość!
Tak... on ma same wady,
nic z niego nie będzie...
Że nieraz Cię bronił w potrzebie?
Od tego jest pies!
A ten na wystawie? Śliczny!
Pięknie marszczy nosek
I ząbki całe obnaża!
Że wredny? A gdzież!
A ja, jak ten pies z przytułku,
choć wierny, oddany,
bez wymagań i kosztów,
fryzjera i sług,
nie ma znaczenia kim jestem
nieważne co zrobię...
Chcesz?
- Wyrwę z piersi me serce!
- Dam Ci je!
- Uwierzysz mu???...
Wiara, nadzieja i miłość - trzy gwoździe do trumny...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.