Jak to nazwać?
Lęk napięty jak cięciwa
A w nim delikatnie zimno płynie
Tak choćby ktoś nożem serce gładził
Jakby z piersi twej dzieło tworzył, rytuał
złożywszy
Nie potrafię tego powiedzieć
Teraz zwyczajnie zmyślam by poklask
zdobyć
Jeszcze tak dobrze pamiętam tą zniewage,
ten cios
Dlaczego nie potrafie przebaczyć, gdy wiem
,że on nie spełna wiary
Gdy twa miłość bije w twarz co czujesz?
Czy wiesz jak to jest, gdy znieważy Cie
twój...
Stałaś przy mnie jak sam tak robiłem, sam
tak robiłem!
Czy jest większa kara dla mnie oprawcom
własnym się stać z dawnych lat?
Mówisz niespokojne?
Czy ten niepokój kołysze życie do snu?
A może targa Cię tak mocno, że serce za
słabe?
Pajęczyna pamięci i bólu, którą na codzień
oddech dostarcza
Gdy ich widziałem czekali a moment to
trwało
Tak choćbym miał mówić, gdym leżał siedząc
w spokoju
I stojąc tak rzekłem... i cisza
Widać tak już natura w sercu ma ...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.