Oszukana
Co miało minąć, minęło,
niby niezauważalnie, ale odczuwalnie.
Wpierw otarło się o mnie,
niespodziewanie
poczułam dotyk tej więzi, ponoć
nierozerwalnie.
Ciepło dłoni, słowa, gestu,
w górze cisza, brak protestu.
Brnęłam więc głębiej ku nowo poznanemu,
lecz tajemniczemu, nieznanemu.
Zaintrygowana jego wnętrzem, odkrywałam
zasłonięte karty,
na jednej, twarz uczonego, każe wierzyć, że
to coś poważnego.
Z czasem niechcący odkryłam następną
kartę,
a tam kobieta z niemowlakiem, bardziej
serio niż żartem,
rzecze, żem wcielonym czartem, odkrywa
przede mną akt ostatni,
że on jej zgubnym, lecz od dekady
...
ślubnym.
Komentarze (3)
ciekawie napisany z przyjemnością przeczytałam
pozdrawiam.
Hmmm... przeczytałam z zaciekawieniem... bardzo
prawdziwa historia z życia wzięta...
Na tyle ciekawie opisana "historia pewnej
zajomości", że nie przeszkadzają rymy gramatyczne.
Msz jako rodzaj należałoby wpisać nieregularny. Miłego
dnia.