jałmużna trzeźwości
Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić, i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
Panie jam Twoim sługę w przykładzie
piąty już raz otwieram drzwi nadziei
Twoją wolą było bym powstał
abym krzyż życia uczynił pokorą
przestałem się bać życia uwikłanego
zegar od nowa wybija mą wiarę
po szybach spływa kropla jałmużny
z wyciągniętą ręka po trzeźwość myśli
przebywam drogę ulegle sandałami
tęsknoty
po doczesne szczęście z kałuż wodę
spijam
idę Kochając Cię za to że jesteś
bo w każdym z nas jest kawałek nieba
na cmentarzach moje ciało już gniło
powstałem boś wybrańcem mnie nazwał
ciężar mojego przekleństwa uwolniłem w
sobie
chorym do końca szukam lustra wczoraj
Bieżuń 8 luty 2009
Komentarze (16)
Poruszył mnie Twój wiersz pełen wdzięczności. Wspiąłeś
się na dwunasty stopień, patrz przed siebie.
Powodzenia!