JAŚ NIE DOCZEKAŁ...
przed konfesjonałem klękał
prosząc o rozgrzeszenie
lecz „spowiedniczka” ciągle
zwlekała z odpuszczeniem
Choć grzechy szczerze mówił
Wyłuszczał też przyczyny
Na nic – trwała w uporze
Widząc w nim tylko winy
Na piedestale stała
Kobieta z jego marzeń
A on się wciąż spowiadał
Z niepopełnionych zdarzeń
Może zmień spowiednika
Przyjaźnie mu radzono
Ale on miał zasady…
Po śmierci je dostrzeżono.
Zmęczony stanem rzeczy
Będąc w sumieniu czysty
Zatrzasnął wieko trumny
Ma spokój – wiekuisty.
Komentarze (4)
i w sumie nie wiadomo, czy taką postawę ganic czy
chwalic ;-) fajny wiersz
....;-)))....zrozumienie, to podstawa egzystencji we
dwoje.....inaczej Jaś nie doczeka, ale i Kobieta
marzeń straci...;-)))
jak w grotesce.....zrozumienie wisi na wieka
desce....;-))) pozdrawiam ciepło liści szelestem.....
Świetna obserwacja życia, celowo przejaskrawiona ,
odbita w krzywym lustrze. Lekkie pióro jak zawsze.
Zdzislawie, dopiero poznaję Twoje pisanie:) jak na
pierwszy raz jestem zachwycona.
"Na piedestale stała
Kobieta z jego marzeń
A on się wciąż spowiadał
Z niepopełnionych zdarzeń"
no i puenta.....REWELacyjna. iDĘ se poleżeć ...w
trumnie.
WAMPIRZYCA z beja. Ale się uśmiałam. Aż chce się żyć.