Jesce jedno pozegnanie
opowiadanie gwarowe
Jesce jedno pozegnanie
W budzikwietnym miesiącu wierby róznego
kalibru cy rodzaju swoje wielkie bazicki
wystawiyły do wieśnianego słonka.Ptoski do
potęgi trajkotały i szczebiotały przy
śniodaniu na polanach i przy leśnyk
drózeckak.Dookoła polany Weskowiańskie
mojyły fijołki cy tyz kielusecki abo
krokusy?
Słak ku sópce ku tacie coby na niego zażryć
i popytać o małego kotka dlo Magdy?
Tata oprowadziył mnie po kryjówkak kocich i
pedzioł jak ftorego łapis to se weź, dobrze
ze ik co nie zezarło bo zazierajom tu choć
jakie zwierzęta z lasu.Uwidziałak dośc duzo
kociąt w sianie corne kudłate z biołymi
skarpetkami i biołom krawatkom.Kotki nie
były duze ale dzikie i zgrabne co cud,
jakoz tu ftorego łapić?Nareście złapałak
,sposobem malućkom jak się pote okozało
kocicke.telom do gorści.Kieby to ino ona
była do niesienio ale tata nadawol mi
pranio do rukzaka ,mleka do borenek i jesce
chojcego.Kotecke wsadziyłak za kosule coby
jej było ciepło i coby mi nie uciekla bo do
przystanku trza było przejść bez las i
jesce po drodze jaz ku ?Siedmiu kotom?.
Kocie było dość spokojne ale kiek wsiadla
do autobusu zaceno się kręcić i chodzić po
plecak i po karku.Musiało to podejrzanie
wyglądać bo sie syćka ode mnie odsuneni.Jo
musiała trzymać bornie coby sie mleko nie
wyloło i jakoz tu tego kotka uspokoić.Na
Krupówkak baby przedawały
wełne i chojco tok je popytala coby mi
wyciągły kota zza kosule i daly do kiesonki
na bluzce.
Wyzieroła se teroz i patrzala na tyn obcy
od holnego świat.
Dosłak jakosi du domu i dalak Magdzie coby
se już miala?Bez nie uwage otwarła drzwi do
pola i kocicka uciekła.Należli my jom
dopiero przed północom w kępie skoli u
sąsiadów.
Magda lulała jom w kosyku do rania bo kocie
tęskniyło za swojom kociom mamom.I tak my
się dochowali coroz to nowyk piyknyk kotków
i ozdawali po całej Polsce.
Kocica była o nie zozdrosno o ludzkie
zainteresowanie i miyłość.Wychowała sie z
bokserkom ftorej juz ni ma ale kie zyła
spały razem .Kiedy w doma nalazała się nowo
pies-a postanowiyła mi nasikać na
nowiućkiego laptopa.
Co to miało znacyć nie wiem ale odpuściyłak
jej ,bo pytała o to i może temu nie walcyła
o zycie dłuzej.Jesce wcora w tyn piykny
słonecny kwietnowy dzień ciesyła się
wiesnom i wygrzewała w slonku.Ale już od
poru dni gasła nom w ocak.Jej córka i
wnucki kocie uciekaly od niej kie ni mogła
podnieść zadku coby iść po trowie.
Pomału gasło slonko i światełko w ocak
kocicy.Docekała powrotu córki z roboty po
północy pozegnała się śniom i w nocy odesła
od nos do lepsegoświata.Słonecko dziś
smutne nie świeci jako wcora bo po
dwudziestu seściu cy siedmiu rokak
pozegnalimy nasom kocice co nie boła się
nikogo.Potrafiyła wyskocyć nowięksemu psu
na plecy kie się nablizol ku kociętom i
wbić pazdury w kark tak ze nigdy więcej nie
odwazył się ku nim nablizyć.Smutne to
przezycie i pozegnanie i trudno będzie o
niej zabocyć kie tele roki była razem s
nami i upominała się o miyłość.
Komentarze (19)
Odchodzi domownik - członek Rodziny - jak się nie
smucić?
Sposobem opowiadania zapraszasz czytelnika do swojego
świata. Dziękuję, że pozwoliłaś wejść.
Pozdrawiam :))
Skoruniu - jakie ładne opowiadanko. Oczami wyobraźni
widziałam Cię w autobusie i z tym małym kocickiem za
pazuchą, co Ci łaził, Ty się wierciłaś, a ludzie nie
wiedzieli czemu:) To śmieszne ale reszta napawa
smutkiem..26 lat to długo dla kotka, ale miała u Was
dobrze i dzielna odważna była za co ją lubię, no ale
jej już nie ma i trzeba się z tym pogodzić, a
zwierzątka też odchodzą o to boli, wiem coś o tym:)
Skoruso kochana pozdrawiam Ciebie cieplutko i pozbądź
się smutków:)
podziwioam osoby, które szanują gware i jeszcze umieją
pięknie pisać w niej
pozdrawiam:)
Pięknie piszesz!+
Serdecznie pozdrawiam.