Jesień
wczoraj byłam na cmentarzu zżółkłych lisci
Na płytach szelesciły ze smutkiem
o swym losie
Klonowe dzieci, dzieci kasztana
znikają z pokoi drzewianych
czekają aż snieg je utuli
swoją puszystą pieżynką
Mijają kolejne coraz chłodniejsze dni
miesiac płaczący mija też
Następny przyjdzie wraz ze znicem
zapalonym
Następny przyjdzie wraz z dziadkiem
wesołym...
A cmentarz zżółkłych liści rozwieje późno
jesienny wiatr
autor
feather
Dodano: 2006-10-31 10:17:03
Ten wiersz przeczytano 671 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.