JESIEŃ FANTASTYCZNA
Najbardziej kotofilnej żonie na Świecie
Ten październik, drań nad dranie,
Z resztek lata nas obłupił,
Bo przy innym rzeczy stanie
Zaraz bym ci czerwiec kupił.
Omiótł skrzętnie bym z pajęczyn,
Uniósł lekko kapelusza,
Ucałował, potem wręczył...
Ach, bezzwłocznie w miasto ruszam!
Drogeryjki, papiernicze:
- „Przykro bardzo. Tylko
styczeń.”
Złotnik i wielobranżowy:
- „Mamy grudnie... do połowy.”
Bank i lombard obok niego –
Nie, nie kupię noszonego!
Ćmi październik pozłocony
Przyżółkniętą melancholią.
Ja ten czerwiec chcę dla żony,
Co – że jesień, to nie wolno?
Zwariowałem po kryjomu
Przy okazji, bo w tej werwie,
Kiedym wszedł do kaszty domu
Z ust mi wypadł prosto – czerwiec.
W twoje włosy się zaplątał
I całował i przytulał,
- Spójrz, dopiero jest dziewiąta,
Przysiądź, wiatr niech dmie, niech hula.
Komentarze (3)
dobry wierszyk ciepły, melancholijny i bardzo na
czasie:))
No i to będzie chyba ten mój, ulubiony, konkursowy.
Zabawnie i wzruszająco - pięknie :))
sobie poczytuje te konkursowe :) bardzo ciepło tu u
Ciebie można się uśmiechnąć lekko, popijając przy
czytaniu kawę (koniecznie) bez cukru ;)