Jesiennym świtem
Światłoczułym świtem rozcieńcza się
pomrok,
ze snu się otrząsa z martwoty głębokiej.
Powietrze tak gęste, we mgle zawieszone,
fioleci widokiem, nieuchwytnym wrzosem.
--
Skamieniałe bruzdy, jak kaleki jakieś,
w bezruchu zastygły w jesiennej zadumie.
Nawet promień pierwszy ocucić nie może
tej zimnej zwiędłości w skorupie
nieczułej.
--
W wyblakłym odblasku babie lato plącze
koronkowe sploty pomiędzy drzewami.
W perłowych prześwitach bielą się
muśliny,
a tam nagi konar pajęczynę karmi.
--
Już z większą odwagą jaskrawość
wychodzi,
pąsowieć zaczyna niepozorny ranek.
Nokturnu resztkami jeszcze noc pogrywa,
leniwą codzienność wybudza niemrawie.
Komentarze (19)
Piękny opis jesiennego poranka w udanym 12-zgłoskowcu
ze średniówką 6/6...
Pozdrawiam ciepło Eluniu :)
Piękny klimat wymalowałaś słowem
Ślicznie poetycko i klimatycznie...
Przeczytałam z zachwytem...
Miłego dnia życzę :)
Wyczarowałaś uroczy, romantyczny obraz jesiennego
poranka. Pozdrawiam cieplutko z zachwytem. życzę
beztroskiego dnia:)