Jestem kamieniem w bożych dłoniach
Jestem kamieniem
W świętych bożych dłoniach
Nieociosanym tchnieniem
Zamysłem w bożych skroniach
Jestem kamieniem
Do obróbki materiałem
Wolno ciosanym marzeniem
Miłości futerałem
Czasem z rąk Boga się wyślizgnę
Ulicznym potoczę się brukiem
Do rynsztoku zdarza się że wpadnę
Do studni błotnej wlecę z hukiem
Lecz On mnie odnajduje
W ręce swe znów bierze
I dalej cierpliwie szlifuje
Tak – głęboko w to wierzę !
Zainspirowane myślą ks. Twardowskiego - człowieka, który umiał kochać.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.