Jeszcze nie pora
Nie planuję dziś ruszać się z domu;
deszcz za deszczem wiatr pędzi z
zachodu.
Słońce drzemie, a niemym łabędziom
marzną nogi po wejściu do wody.
Na rabacie o wiośnie śni krokus;
ślimak chrapie zamknięty w skorupie;
gniazda tęsknią do gwarnych poranków,
senne muchy padają jak muchy.
Smutne trawy szukają od rana
zagubionej recepty na zieleń.
Ja? Wciąż czekam, przy szybie bezdusznej,
na posłańca z promykiem nadziei.
Krystyna Bandera
Wiartel 08.04.2012-21.10.2014
Komentarze (35)
jeszcze nie pora, Zora:)
oby do wiosny... w sercu!
wZorowa melodia wiersza, średnióweczka po 4-tej; tak
to nasze życie przeplata się z przyrodą...
zapisałabym
/Smutne trawy - szukają od rana
zagubionej recepty na zieleń./ albo z przecinkiem
zamiast myślnika, albo w ogóle bez przestanku w tym
wersie, albo /od rana/ jako wtrącenie... albo
pozdrawiam:))
piękny wiersz :)
Zieleń i promyk słońca - jak niewiele (i dożo zarazem)
nam potrzeba:)
Pozdrawiam!
Ja też... i jak te trawy, szukam recepty na zieleń ;)
Zorowy wiersz. Lubię :))
Miłego dnia.
piekne slowa pozdrawiam