Już nie boli...
Wina zawsze leży po środku...?
…I byłaś mi żoną, choć nam nie
święcili
Zostałaś wspomnieniem konającej chwili
Moją lokatorką , jak w ciele tak w duchu
Rozprysło to czym byłaś na milion
odruchów…
Byłaś mi kolorem w czarno-białych
zdjęciach
Odpowiedzią i sensem w zbyt trudnych
pojęciach
Widziałem Cię w przyszłości a widzę w
przeszłości
Ogrom cierpień dla mnie…Dla niego
...radości
Byłaś wreszcie wzorem miłości i
szacunkiem
Jedynym (pewnie w kpinie ) od Boga
podarunkiem
Tak śmiesznie zasypiałaś mną opatulona
Teraz on przy tobie …Ty przy nim
skulona
I gdy tyłem do Ciebie egoizmem zaśnie
Wiedz – zgaszone nie zapłonie …
a cisza nie wrzaśnie
I jedno tylko jeszcze świadomość mą kłuje
…
Czy los za Ciebie przeklnę , czy mu
podziękuję…
Komentarze (1)
Ale smutno u Ciebie!!!
Pozdrawiam !