Kakofonie pretekstów
Jak ze złamanego kawałka drewna
stałam się elastyczną łodygą?
Głaskając pustą dłonią swoje serce
koszmar wyrywał mnie ze snu.
Codziennie tworzyłam plan
i szeptałam sobie na dobranoc:
spokój to potęga szczęścia.
Deszcz spod powiek wie
ile warta jest determinacja.
Złota taśma coraz dłuższych włosów odlicza
czas…
Przeciągnęłam nić akceptacji przez
wspomnienia
cierpliwie nawlekałam koralik za
koralikiem
kakofonie pretekstów.
Niegdyś mydlane bańki zgubnych
sentymentów
rozpuściły się i odpłynęły z nurtem
przeszłości.
Niepewność zakopana w piachu
z nagrobkiem przebaczenia.
Odnalazłam świst ciszy,
jej podmuch przeniósł mnie w słoneczny
rejon
przy najpiękniej falującej tafli,
w której odbija się spójna całość.
Magdalena Gospodarek
Komentarze (5)
plany codzienności nawlekane na deszcz
może dać wrażenie ale tylko spokoju
Rewelacyjne
Znalazłaś odpowiedź.
"Czujesz ? cisza jest taka wygodna" - Newyorka.
podoba mi się pozdrawiam