W chmurach wzajemności
Na trampolinie
zastanawiasz się, lub oddajesz skok.
Głębia miłości?
Czasem niestety można utonąć
w najbardziej nieodpowiednim człowieku.
Wtedy nie wypłynęłam szybko,
kuszona podwodnymi iluzjami szczęścia z
kotwicą u szyi.
Obezwładniający brak powietrza.
Ciemność i uderzenie głową o krawędź.
Instynktownie unosząc się na własnych
dłoniach
wyszłam, z płuc wykrztuszając wodę.
W powietrzu nie czuć było sensacji.
gdy Virtus poczęstował mnie oddechem,
Kupidyn natchnieniem siły.
Hipotetyczne zdziwienie nim nabraliśmy po
oddechu siebie.
Bez przygotowania skomponowaliśmy swoje
spojrzenia
i chyba polubiliśmy się na dobre i złe.
Boso ruszyliśmy ze zrozumieniem, że
jesteśmy tylko nieidealnymi ludźmi,
którzy mogą uczynić się idealnie
szczęśliwymi.
Na drogę życia nie potrzeba niczego więcej
niż ukojenia zmysłów wschodem słońca,
w południe zjadać jego promienie ze swoich
ciał,
o zachodzie objąć ciepłą poświatę i trzymać
w ramionach.
Wtedy człowiek może być spokojny o cały
świat
i po uczuciowej powodzi
przechodzić przez najpiękniejsze szczyty w
chmurach wzajemności
razem po kres horyzontu
wspólnego nieba.
Magdalena Gospodarek
Komentarze (5)
świetny, refleksyjny przekaz...z głową w chmurach
fajnie się żyje, ale na krótką metę:) pozdrawiam
serdecznie
Lubię Twoje przemyślenia.
podoba mi się - bardzo.
Rozebrałaś Madziu miłość na czynniki pierwsze,
nie w laboratorium, lecz zrobiłaś to wierszem.
Przecudne takie chmury, oby utonięcie było w uczyć
wzajemności, pozdrawiam.